Wielkie porządki
Magia świąt – łatwo powiedzieć… Lecz jak jej doświadczyć, gdy się czuje raczej udrękę przedświątecznych porządków, sprzątać przecież nikt nie lubi. No, może „nikt” to przesada – podobno niektórych sprzątanie wręcz odpręża, a są i tacy, którzy zawodowo pomagają innym uporządkować domową przestrzeń. Nie chodzi jednak o takie zwykłe, codzienne sprzątanie (ani nawet świąteczne), lecz o to, żeby pozbyć się stosu niepotrzebnych rzeczy. Takich, które gromadziliśmy przez lata i które teraz zalegają w szafie, na półkach, pod łóżkiem albo straszą w piwnicy czy na strychu. I tu przybywa z pomocą – kto? Declutter.
Brzmi może niezbyt swojsko, bo w polszczyźnie to słowo bardzo młode – dopiero od kilku lat możemy trafić na oferty specjalistów od declutteringu. Właściwie declutter to określenie trochę dziwaczne, przerobione przez nas z czasownika na rzeczownik. Jak to możliwe? Otóż w języku angielskim jest to właśnie czasownik, który znaczy: ‘usunąć niepotrzebne rzeczy z jakiegoś miejsca, aby uczynić to miejsce przyjemniejszym i bardziej użytecznym, pozbyć się nagromadzonych zbędnych przedmiotów’.
Czyżby więc w angielszczyźnie nie było rzeczownika – nazwy osoby wykonującej taką pracę? Popularne są przecież programy telewizyjne (głównie amerykańskie) pokazujące niebywałe metamorfozy wnętrz. Dom przypomina złomowisko, a jego właściciel bezradnie rozkłada ręce... Ale oto znajduje się ekspert, który zna się na rzeczy – zmienia chaos w idealny porządek i życie znów jest piękne (przynajmniej na jakiś czas).
Takiego eksperta określa się jednak słowem, które niełatwo byłoby nam przyswoić, mianowicie rzeczownikiem declutterer. Z punktu widzenia polszczyzny to forma kłopotliwa. Nie dość, że trudno ją wymówić, to jeszcze wydaje się, jakby na końcu dodano nadmiarowy, powtórzony element -er. A taki declutter – wymawiany najczęściej jako [diklater] lub [dekluter] – przynajmniej trochę przypomina znane już określenia z tym samym zakończeniem, takie jak spiker, bileter, tester, designer czy copywriter.
A może by tak wymyślić polski odpowiednik decluttera? I oczywiście – declutterki, zdaje się nawet, że kobiet jest w tym zawodzie więcej. Proszę bardzo, może komuś przyjdzie do głowy jakaś zgrabna nazwa. Bo te, na które można się najczęściej natknąć, nie każdemu się spodobają – to przede wszystkim… odgracacz i odgracaczka.
Barbara Pędzich