Januszerka
O januszach napisano już naprawdę dużo. Poświęcono im – a także grażynom, karynom, sebom i reszcie rodziny – artykuły naukowe i publicystyczne. Rozrosła jest jednak nie tylko ta rodzina stereotypowych Polaków, ale także rodzina… słowotwórcza (zwłaszcza janusza). Jest czasownik januszować, są rzeczowniki januszowanie, januszing, januszeria, januszostwo, są przymiotniki januszowaty i januszowski, a także przysłówek januszowato. No i oczywiście jest januszerka.
Słowo, które wydobywa esensję januszostwa, czyli jedną z głównych cech negatywnego autostereotypu Polaka: cwaniakowanie. Januszerka to przede wszystkim robienie innych w konia, w bambusa, w balona, w jajo, w trąbę. Bo liczy się to, co moje (zwłaszcza kochane pieniążki), a inni – niech sobie radzą. Widocznie frajerzy, że się dali okiwać, nie? Ich strata. A zasady? Eee, przecież są po to, żeby je łamać. Malujesz komuś barierkę? A po co pod spodem, przecież tam nikt nie zagląda, a farby można zaoszczędzić. Towar w sklepie przeterminowany? Przecież możesz nalepić nowe etykiety, klienci się nie zorientują, a po co masz zostać z niesprzedanymi jogurtami? O, te gatki wyglądają tak samo jak tamte, a tańsze. Dlaczego nie przelepić ceny? Skoro się da, to widocznie można. Życie nauczyło januszerkę – czyli cwaniakujących januszy – jednego: kombinuj. Umiesz liczyć, licz na siebie, a z innymi liczyć się nie musisz. He, he.
Januszerka to także – w kolejnym znaczeniu – takie działania, które uwidaczniają inną cechę naszego narodowego negatywnego autostereotypu: bycie patałachem. Wsiadasz za kierownicę? – poznaj zasady i miej oczy dookoła głowy. Piszesz artykuł? – naucz się ortografii. Grasz w piłkę? – strzelaj do bramki przeciwnej drużyny, a nie do swojej. Weź się, człowieku, ogarnij, co za żenada, jak można… 🤦♀️🤦
Wstydzimy się za takich januszy, wstydzimy się januszerki. Jesteśmy przekonani, że my nigdy byśmy tak nie…
Używanie mamy także, gdy wsiadamy na januszerkę (i januszy) w jeszcze innym znaczeniu, kibicowskim. Wtedy już bez skrupułów wyrażamy przekonanie o własnej wyższości. Kto jest prawdziwym kibicem? – jasne, że ja, a nie jakiś tam niedzielny motłoch. Kto wie, jak się zachowuje prawdziwy kibic? – jasne, że ja, a nie to prostactwo. We mnie krystalizuje się esencja szlachetnego kibicowania i duch sportowy, a januszerka… szkoda gadać. Przychodzi i psuje krajobraz.
Ciekawe, że w znaczeniach słowa januszerka nie odbija się jeszcze inna cecha januszy, którą kojarzymy z wąsem, żonobijką i skarpetami do kubotów: widomy znak niezbyt wielkiej ogłady i, domyślnie, niezbyt wysokich aspiracji. Ale może to dobrze – może kolejnej odsłony januszerki już byśmy nie wytrzymali.
Agata Hącia