Jak dzisiaj mówimy o sobie samych?
Najnowsze wyrazy nazywające człowieka
Skoro zgodziliśmy się, że słownictwo (w tym także najnowsze) opisuje i interpretuje rzeczywistość, a skądinąd wiemy, że człowiek jest jej elementem, to logicznym wnioskiem będzie: także sam człowiek temu opisowi i tej interpretacji podlega. Tym razem przyjrzeliśmy się najnowszym wyrazom, które nazywają człowieka – przez pryzmat jego upodobań albo pracy, którą wykonuje, czy to cech charakteru, które ma, lub też zachowań, które przejawia. Jak zatem sami siebie określamy za pomocą najnowszych słów?
Okazuje się, że najwięcej zebranych przez nas nowych wyrazów (co nie musi oznaczać: nowych wyrazów w ogóle, w całej polszczyźnie; opisujemy te wyrazy i ich połączenia, które udało nam się zebrać, opisać, do których udało nam się dotrzeć) nazywa człowieka przez pryzmat wykonywanej przez niego pracy: ślubniak to fotograf specjalizujący się w wykonywaniu zdjęć ze ślubów, dogsitter opiekuje się psami, a dogwalker wyprowadza je na spacery. Życie zawodowe z mediami społecznościowymi związali influencer, w mniejszym stopniu także streamer, a jeśli przedstawiają oni bardzo kontrowersyjne treści, nazywa ich się patoinfluencerem i patostreamerem (tak, proszę Państwa, jak się ostatnio dowiedziałem, mogą być to niemalże nieoceniające nazwy współczesnych quasi-zawodów). Pewnie wszyscy wiemy, czym zajmują się barber, groomer i barista. Tego zaś, kim jest premierzyca, z kolei łatwo się domyślić. A zatem – skoro tych słów jest tak dużo – dla współczesnych Polaków ważnym obszarem życia zdaje się praca. Ale też jesteśmy twórczy: pojawiają się zawody – (stosunkowo) nowe lub (tylko) na nowo nazwane.
A po pracy czas na odpoczynek… I właśnie, drugą co do wielkości grupą nowych wyrazów określających człowieka są słowa, które nazywają go ze względu na jego zainteresowania, hobby, to, co lubi robić w wolnym czasie. A zatem jesteśmy kotoholikami i psoholikami. Ba, niektórzy nawet żółwiarzami! Serialożerca uwielbia oglądać seriale, a whovianin – to jakiś geek, który kocha Doktora Who. Talkienista zaczytuje się Władcą pierścieni, a clubberka woli spędzać wolny czas na parkiecie (jeśli przy okazji jest włosomaniaczką czy włosoholiczką, na pewno zachwyca wszystkich fryzurą). Weeb nie robi zaś niczego innego niż oglądanie japońskich anime.
A zatem – na pierwszy rzut oka: równowaga (życiowo-językowa). Praca – odpoczynek, zawód – hobby. Te dwie, dosyć oczywiste zresztą, sfery życia wydają się najważniejsze, i do nich odnoszą nas nowe wyrazy mające znaczenie ‘ktoś, kto (coś robi/ czymś się zajmuje)’. Można by powiedzieć: człowiek współczesny widziany przez pryzmat nowych wyrazów to ktoś, kto pracuje, a potem odpoczywa. Truizm? Sorry, taki mamy język… Zresztą życie też trochę jest takie. Czego tu się było spodziewać…
Jarosław Łachnik