Zaloguj się
Menu
  • Historia
  • Zespół
  • Felietony
  • Słownik
  • NAWA
  • Konkursy
  • Jak działamy
  • Kontakt
  1. Strona główna
  2. Felietony
  3. Destynacja wczoraj i dziś
  • Między realem a wirtualem
  • Cóż tam, panie, w polityce? O polityce w najnowszym słownictwie…
  • Świeżynka i bieżączka
  • Wózkers, czyli normals
  • Kopalnia ciuchów – nie tylko dla górników
  • Zaparkować temat i połączyć kropki, czyli korpofrazeo
  • Nie ma jak u mamy – gniazdownicy wiedzą to najlepiej
  • II Dyktando UW
  • Ze spoko babką wcale nie było spoko, czyli o wytrychach semantycznych i składniowych
  • Jeszcze mięska? O mięsarianach i mięsarianizmie
30 listopada 2020

Destynacja wczoraj i dziś

Jedni marzą (zwłaszcza w czasie pandemii) o przyszłych, dalekich, a najlepiej egzotycznych destynacjach. Drudzy się krzywią i tłumaczą tym pierwszym, że to nie żadne destynacje, tylko po prostu cele podróży czy miejsca wycieczek.
Wacław Wąsowicz, „Huculi w drodze”, Muzeum Narodowe w Warszawie
   

Jedni marzą (zwłaszcza w czasie pandemii) o przyszłych, dalekich, a najlepiej egzotycznych destynacjach. Drudzy się krzywią i tłumaczą tym pierwszym, że to nie żadne destynacje, tylko po prostu cele podróży czy miejsca wycieczek. Cóż, nawet jeśli wzdrygamy się na dźwięk słowa destynacja, spróbujmy na chwilę przemóc niechęć i przyjrzeć mu się bliżej. A także poznać... jego dawnego przodka (lub może sobowtóra?). Mogłoby się wydawać, że to słowo po raz pierwszy pojawiło się w polszczyźnie kilkanaście lat temu, gdy biura podróży zaczęły nas kusić modnymi destynacjami. Jednak rzeczownik destynacja (od łac. destinatio ‘przeznaczenie, postanowienie’) znajdziemy choćby w Słowniku języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego (wydawanym w latach 1958–1969). I to w znaczeniu nie tak bardzo odległym od dzisiejszego. Wprawdzie destynację opisuje się tu dość ogólnie jako ‘przeznaczenie, wyznaczenie’, ale spójrzmy na przykład użycia: Gdyby na koniec podobało się WKMci te pokorne prośby moje odrzucić, wszelako ja według pierwszej destynacji i do wód, i dalej się puszczę, choćbym miał z brudnym służącym we dwóch na jednym koniu tę odprawić podróż. Cytat ten, zaczerpnięty z XVIII-wiecznego listu Stanisława Trembeckiego, jasno już wskazuje na rozumienie destynacji jako ‘celu podróży’. Zresztą w podobnym znaczeniu rejestruje destynację wcześniejszy słownik języka polskiego – tzw. Słownik warszawski, wydawany w latach 1900–1927.

Czemu więc opisujemy destynację w naszym słowniku neologizmów, skoro leksykografowie już ją kiedyś zarejestrowali? Bo to już jednak – przyznajmy – niezupełnie to samo słowo. Przede wszystkim na wiele lat o nim zapomniano.  Nawet Słownik warszawski oznaczył je jako rzadkie, a u Doroszewskiego ma ono kwalifikator dawne (nowsze słowniki ogólne już go nie notują). Kto by się spodziewał, że po latach destynację odkryją – w nowym, wyspecjalizowanym znaczeniu – biura turystyczne? Można powiedzieć, że w XXI wieku zapożyczyliśmy ten wyraz ponownie (tym razem z angielskiego). I uwaga: nawet jeśli destynacja była już wcześniej w polszczyźnie, to nie mówiło się wówczas o destynacjach – według słownikarzy rzeczownik ten miał tylko liczbę pojedynczą. Dziś natomiast używa się go również (a raczej: przede wszystkim) w liczbie mnogiej i mówi się np. o popularnych, najbardziej polecanych, atrakcyjnych, wymarzonych destynacjach. 

Ale to jeszcze nie koniec. Nowsze użycia pokazują, że destynacja jest już nie tylko ‘celem podróży’. Coraz więcej użytkowników języka uważa, że destynację można zwiedzać, a nawet się w niej osiedlić. Jak to możliwe? O tym innym razem (czyli ciąg dalszy nastąpi).

Barbara Pędzich

Poprzednia strona
1 ... 6 7 8 ... 13
Następna strona
Copyright © 2021 Uniwersytet Warszawski