Szufladki na pokolenia
Gdyby nie język, to otaczający nas świat stanowiłby swego rodzaju magmę, bezkształtną masę. Słowa, nazywając różne obiekty, emocje, zjawiska itp., jednocześnie je kategoryzują. Słysząc słowo student, wkładamy je do tej samej szufladki, w której są uczeń, gimnazjalista, przedszkolak czy licealista, gdyż wszystkie nazywają młodych ludzi na różnych etapach edukacji. Gdybyśmy jednak chcieli na to samo słowo spojrzeć, biorąc pod uwagę inną cechę obiektu, do którego się odnosi, moglibyśmy je zaszufladkować razem z uczelnią, profesorem, wykładem czy egzaminem, czyli nazwami odnoszącymi się do studiowania. „Szufladkując” – za pomocą słów – rzeczy i zjawiska, nadajemy światu ład, dzięki czemu łatwiej ogarnąć go umysłem.
Jednym z obszarów, który pragniemy uporządkować językowo, jest sfera przemian demograficzno-kulturowych. Mimo że określenia, które za chwilę przywołam, powstały w II połowie XX w., to dopiero niedawno (w ciągu ostatnich dwóch dekad) weszły do szerszego obiegu, a więc zaczęły wpływać na nasze wyobrażenie o kolejnych pokoleniach i w jakiś sposób je porządkować. Znamienne, że te słowa i wyrażenia nie mają charakteru naukowego, nie tworzą klasyfikacji socjologicznej czy demograficznej, lecz są wytworami (na ogół) publicystyki. Trudno sobie wyobrazić rzetelną klasyfikację zbioru ludzi urodzonych w ciągu dwóch dekad, która by opierała się na tylko jednej cesze – czy to istniejącej obiektywnie, czy to przypisywanej przez twórcę nazwy. A określenia te mają taki właśnie charakter – charakteryzują daną grupę ze względu na jedną cechę.
Ludzie urodzeni w latach 50. XX w. i na początku kolejnej dekady zapewne przez większość swego życia nie wiedzieli, że są boomerami, czyli przedstawicielami pokolenia urodzonego w czasie wyżu demograficznego (zwanego po angielsku baby boom) – tu podstawą nazwy stała się cecha obiektywna, jaką jest liczba urodzeń w poszczególnych latach. Ale już kolejne roczniki zyskały swą nazwę za sprawą cech wyodrębnionych subiektywnie – osoby urodzone od połowy lat 60. XX w. do początku lat 80. zostały „ochrzczone” jako pokolenie X, gdyż zdaniem pary brytyjskich dziennikarzy są to ludzie, którzy „sypiają ze sobą przed ślubem, nie wierzą w Boga, nie kochają królowej i nie szanują swoich rodziców”, a więc są jedną wielką niewiadomą (a właśnie literą x oznacza się niewiadomą). Zgodnie z alfabetem po x następuje y i ta litera posłużyła do nazwania następnej generacji – pokolenie Y to ludzie urodzeni w latach 80. i na początku lat 90. Ze względu na to, że ich dzieciństwo i młodość przypadały na przełom tysiącleci, mówi się o nich także milenialsi. Pierwsze określenie (pokolenie Y) pojawiło się jako naturalna kontynuacja wcześniejszej nazwy, drugie (milenialsi) – ze względu na obiektywną cechę, jaką jest dorastanie w określonym okresie.
Skoro były x i y, to musi być i z. I tak jest – po igrekach przyszli na świat (w końcowych latach 90. XX w. i w pierwszej dekadzie XXI w.) zoomersi, zoomerzy, zetki, zety, czyli przedstawiciele generacji Z, zwanej też z angielska gen Z. Na z kończy się alfabet, ale przecież nie przestają się rodzić ludzie – cóż więc zrobić? Zacząć od nowa, tym razem posiłkując się greką. I tak osoby urodzone po 2010 r. to alfy, a generacja, do której należą, to pokolenie alfa. Zetki i alfy wyróżnia to, że dorastały lub urodziły się i dorastały w czasach, w których przechodzimy z ery analogowej na cyfrową. Niemal nieograniczony dostęp do internetu sprawia, że świat wirtualny jest dla nich środowiskiem tak samo naturalnym, jak dla iksów czy igreków był (jest) świat realny. Najnowszym pokoleniom internet służy w zasadzie do wszystkiego – nie tylko (jak było jeszcze ćwierć wieku temu) do rozrywki czy zdobywania informacji, ale przede wszystkim do zawierania i podtrzymywania znajomości, do dzielenia się ze światem własnymi refleksjami, do robienia zakupów, przelewów bankowych, zawierania umów, do wizyt w muzeach i bibliotekach itp. Za parę lat (raczej dekad) ktoś stwierdzi, że alfy różnią się czymś od kolejnych roczników młodych ludzi i wyodrębni nową generację. A jak to zrobi? Zapewne słowami – nada jej jakąś nazwę (bety?) i w ten sposób dokona dzieła porządkowania świata.
Katarzyna Kłosińska