Destynacja wczoraj i dziś
Jedni marzą (zwłaszcza w czasie pandemii) o przyszłych, dalekich, a najlepiej egzotycznych destynacjach. Drudzy się krzywią i tłumaczą tym pierwszym, że to nie żadne destynacje, tylko po prostu cele podróży czy miejsca wycieczek. Cóż, nawet jeśli wzdrygamy się na dźwięk słowa destynacja, spróbujmy na chwilę przemóc niechęć i przyjrzeć mu się bliżej. A także poznać... jego dawnego przodka (lub może sobowtóra?). Mogłoby się wydawać, że to słowo po raz pierwszy pojawiło się w polszczyźnie kilkanaście lat temu, gdy biura podróży zaczęły nas kusić modnymi destynacjami. Jednak rzeczownik destynacja (od łac. destinatio ‘przeznaczenie, postanowienie’) znajdziemy choćby w Słowniku języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego (wydawanym w latach 1958–1969). I to w znaczeniu nie tak bardzo odległym od dzisiejszego. Wprawdzie destynację opisuje się tu dość ogólnie jako ‘przeznaczenie, wyznaczenie’, ale spójrzmy na przykład użycia: Gdyby na koniec podobało się WKMci te pokorne prośby moje odrzucić, wszelako ja według pierwszej destynacji i do wód, i dalej się puszczę, choćbym miał z brudnym służącym we dwóch na jednym koniu tę odprawić podróż. Cytat ten, zaczerpnięty z XVIII-wiecznego listu Stanisława Trembeckiego, jasno już wskazuje na rozumienie destynacji jako ‘celu podróży’. Zresztą w podobnym znaczeniu rejestruje destynację wcześniejszy słownik języka polskiego – tzw. Słownik warszawski, wydawany w latach 1900–1927.
Czemu więc opisujemy destynację w naszym słowniku neologizmów, skoro leksykografowie już ją kiedyś zarejestrowali? Bo to już jednak – przyznajmy – niezupełnie to samo słowo. Przede wszystkim na wiele lat o nim zapomniano. Nawet Słownik warszawski oznaczył je jako rzadkie, a u Doroszewskiego ma ono kwalifikator dawne (nowsze słowniki ogólne już go nie notują). Kto by się spodziewał, że po latach destynację odkryją – w nowym, wyspecjalizowanym znaczeniu – biura turystyczne? Można powiedzieć, że w XXI wieku zapożyczyliśmy ten wyraz ponownie (tym razem z angielskiego). I uwaga: nawet jeśli destynacja była już wcześniej w polszczyźnie, to nie mówiło się wówczas o destynacjach – według słownikarzy rzeczownik ten miał tylko liczbę pojedynczą. Dziś natomiast używa się go również (a raczej: przede wszystkim) w liczbie mnogiej i mówi się np. o popularnych, najbardziej polecanych, atrakcyjnych, wymarzonych destynacjach.
Ale to jeszcze nie koniec. Nowsze użycia pokazują, że destynacja jest już nie tylko ‘celem podróży’. Coraz więcej użytkowników języka uważa, że destynację można zwiedzać, a nawet się w niej osiedlić. Jak to możliwe? O tym innym razem (czyli ciąg dalszy nastąpi).
Barbara Pędzich