Czarna rozpacz
Do świąt Bożego Narodzenia został ponad miesiąc, a więc to doskonały moment, by zacząć bombardować nas reklamami bubli, bublowatymi zniżkami na buble i poczuciem winy, że chyba nie kochamy swoich najbliższych, skoro JESZCZE NIE KUPILIŚMY IM BUBLI!!! Chyba nikt nie ma już wątpliwości, że czarny piątek wziął swoją nazwę od czarnej rozpaczy, która ogarnia człowieka usiłującego zamknąć wyskakujące na ekranie reklamy tego czarnego dziadostwa, szukając – naprawdę świetny żart, taki przewrotny! – białego krzyżyka na białym tle.
Dzięki wspaniałym czarnopiątkowym reklamom wiemy już, że najlepszym prezentem dla denialisty klimatycznego będzie szufla do odgarniania śniegu z wygrawerowaną inskrypcją „A nie mówiłem?”. Aby uszczęśliwić rośliniarza, powinniśmy – już dziś! – sprawić mu na święta monsterę, która nie oklapnie do Trzech Króli. Najlepszy prezent dla infoholika? Dwie łamiące wiadomości i cztery subskrypcje. A dla patocelebryty? Zestaw komentarzy od fake’owych followersów! Adultyście mikołaj z chęcią przyniesie dziaderskie kapciochy i globobarek (wystarczy kliknąć!), katolikowi – wczasorekolekcje i tacomat (tylko dziś odpust zupełny!), a gniazdownikowi – wizualizację od patodewelopera (do końca tygodnia wizualizacja patoogródka gratis).
A co jeśli nie lubimy obdarowywanych osób? Proszę bardzo! Natura nie znosi pustki, a co dopiero wszechpotężny rynek! Dla teściowej antykaczystki – gumowa kaczuszka (a niech ma!). Dla zięcia korwinisty – kucyk pony. Chcesz zrujnować święta wujkowi mięsarianinowi – już dziś zamów bezy z aquafaby i selerybę! Zbuntowanemu nastolatkowi, który kocha piłkę nożną, podaruj agrowpierdol ulubionej drużynie. Dla miłośnika piesełów? Koteł. Dla miłośnika kotełów? Pieseł. A dla ambasadorki marki czarny piątek? Zestaw duperszmitów, wyskakujących reklam, nerwica i wieczny ban za dziwiszenie.
Kaja Kiełpińska