Pozycją obowiązkową dla każdego instagramowicza jest tzw. samojebka. Niezbyt grzeczne to określenie, ale jakże trafne. Kiedyś mówili na to autoportret, ale teraz inne czasy, inny Instagram, a więc i terminy się pozmieniały. Są dwa rodzaje samojebek: #welustrze i po prostu strzał z przedniej kamerki w twarz. A czy Ty wiesz, jak je robić dobrze i przede wszystkim gdzie paczeć? (Źródło)
Technologia niesie ze sobą całą gamę udogodnień i rzeczy tak bardzo przydatnych, że czasem wręcz zastanawiamy się, jak dotąd mogliśmy bez nich żyć. Co sędziwsi Bojownicy pamiętają automaty telefoniczne na żetony, tymczasem młodsi internauci nie potrafią wyobrazić sobie telefonu komórkowego bez aparatu fotograficznego. No bo przecież jak w tych zamierzchłych czasach ludzie robili sobie samojebki? Już pędzimy z odpowiedzią… (Źródło)
Paradoksalnie fotografia, która z założenia ma budzić pozytywny odbiór sprawia, że osoba publikująca samojebki staje się mniej lubiana. (Źródło)
Tak, jest coś takiego jak technika robienia słit-foci. I co ciekawe – mimo że większość kardynalnych zasad pozostaje niezmienna niezależnie od tego, skąd pochodzi autor samojebki, to już pewne detale zależne są od szerokości geograficznej... Ktoś nawet pokusił się o badania. Okazuje się, że Brazylijki z Sao Paulo, pozując do selfików, mają w zwyczaju przekręcanie głowy o ok. 16,9 stopnia, podczas gdy dziewczęta z Nowego Jorku przechylają ją o kąt 7,6 stopnia. (Źródło)