Niektórzy ludzie w niektórych typach tekstów, zwłaszcza w języku potocznym i publicystyce, z pewną dozą ironii i złośliwości mianem hofmanienia określają praktykę polegającą na zarabianiu na dietach i ryczałtach za wyjazdy służbowe, które się nieuczciwie rozlicza (np. podając, że trwały dłużej, wymagały większych kosztów niż w rzeczywistości). Niektórzy używają tego wyrazu na określenie oszukiwania, krętactwa, mataczenia w ogóle, niekoniecznie związanego z wyjazdami służbowymi.

Pisiacka specjalność - "łapaj złodzieja", kiedy się ich przyłapuje na przekrętach - pamiętamy nagonkę na Sikorskiego kiedy wykryto hofmanienie. To się pisiakom popieprzyło, kiedy okazało się, że różne Szczypińskie rozliczały kilometry nawet nie mając samochodu. (Źródło)

Trzeba być idiotą, dzienniikarzem Faktu albo myśleć według pisiackiego "przekazu dnia" żeby uważać, że na podróżach służbowych prywatnym autem można się dorobić. Co innego hofmanienie, tzn. branie pieniędzy za jazdę samochodem, która się nigdy nie odbyła. Na tym można się dorobić, podobnie jak na paserstwie, szantażu, prostytucji, handlowaniu narkotykami. (Źródło)

Sam widzisz, że wszystko zależy od tego czy go sanhedryn zatwierdzi czy nie.
Jak dostał w dziób od ubeka za hofmanienie na ulicy, to po zatwierdzeniu przez odpowiedni department jest wyklęty, a jak kogo przemaglowali w piwnicy na Śląskiej -u nas- to bez pieczęci sanhedrynu jest be. (Źródło)

Zboniu to z PIS wyleci za "hofmanienie" i będzie to koniec tej safanduły. Mam nadzieję że od skompromitowanego koledzy też się odwrócą. (Źródło)