Rośliniarą nieco żartobliwie nazywa się miłośniczkę roślin, najczęściej doniczkowych i domowych. Słowo to z dezaprobatą i zazwyczaj negatywną oceną odnoszone bywa także do kobiet, które – zdaniem używających tego słowa – traktują hodowanie roślin w sposób snobistyczny. Wyraz potoczny.

Jeśli potrzebujesz pomysłu na prezent dla fana roślin, ale zupełnie nie znasz się na kwiatach i na upodobaniach botanicznych bliskiej osoby, przychodzimy z pomocą i przedstawiamy kilka uniwersalnych, a zarazem praktycznych propozycji. Obdaruj szczodrze znajomą rośliniarę – gwarantujemy zadowolenie! (Źródło)

Idzie wiosna, a z nią pokusa kupna nowego kwiatka do domu... Apelujemy jednak do wszystkich rośliniar i rośliniarzy - nie kupuj, adoptuj! 😉 Jeśli któraś z Waszych roślin się Wam znudziła albo zanadto rozrosła i macie więcej sadzonek - przynieście je do nas i wymieńcie na nowe. ♻️🌱 (Źródło)

Zawsze lubiłam rośliny, ale nigdy nie poświęcałam im tyle uwagi, co w ostatnim roku, kiedy stałam się „rośliniarą” pełną gębą. […] Kręci mnie hodowanie „badyli” i patrzenie, jak rosną. Najlepiej od nasionka albo od cebuli. :-) (Źródło)

Nigdy nie rozumiałam pasji do roślin doniczkowych. [...] To się zmieniło zeszłej wiosny. Wirus zamknął nas w domach. [...] Postanowiłam, że skoro nie mogę iść do parku, bo jest zamknięty, to przyprowadzę trochę zieleni do domu. Zaczęło się od okazu Pilea peperomioides, czyli popularnego pieniążka. Byłam pewna, że roślinkę zabiję, miałam wszak już na swoim koncie uśmiercenie nie tylko dość delikatnego fikusa bonsai, ale także… kaktusa. A jednak pieniążek rósł, a ja zaczęłam się rozglądać za kolejnymi roślinami… Tak zostałam plant mom, a mówiąc żartobliwie po polsku: rośliniarą. Dom się zazielenił, a ja coraz częściej musiałam sięgać po porady w Internecie: jak pielęgnować, co ile podlewać? (Źródło)

Wchodzę na grupę roślinną. Ta se 200 kwiatków kupiła w miesiąc. Cała chata zajebana łodygami, busz jak George. Żyje jak w jaskini, świata nie widać, tarantule się na łeb spuszczają. Za grzejnikiem siedzi tygrys. Rośliniara jedna. Tamten eutanazję już piątą ukatrupił i wyje. Bo on przesz nawóz z gówna pawiana z Boliwii zamówił za 8 tysięcy, to kwiaty powinny mieć już po dwa metry. On już miał w planie mieszkanie nad sobą kupić, żeby sufit zburzyć, żeby się zmieściło wszystko. A to zdycha. Kolejna wydała na kwiatki tyle, że mogłaby sobie chatę urządzić, ale nie urządziła, bo kasa poszła w krzaki. Śpi gdzieś pod palmą, na łeb jej się mszyca sypie. Opryski początkowo kręci takie eko-sreko, ale w końcu pęka, jak jej ciapata monstera za 5 tysięcy zdycha i napierdala chemią taką, że sąsiada karetka zabrała. Zieleniara jedna. (Źródło)

por. rośliniarz, rośliniarstwo, rośliniarski; por. herbaciara, książkara