Libkiem niektórzy ludzie, zwłaszcza ze środowisk lewicowych, nazywają lekceważąco liberała.

[...] wyobrażam sobie, co bym robił, gdybym był takim sobie warszawskim libkiem, kochającym „prawdziwy patriotyzm”, który sprząta kupy po psie, nie lubi rasizmu i głosuje zawsze słusznie, europejsko, tak jak się na Miasteczku Wilanów zwykło głosować. (Źródło)

Walka z definicji jest brzydka. Walka z definicji wzbudza lęk. Walka prowadzi do niskiego poparcia sondażowego. Ale ktoś walczyć zacząć musi. A musi, bo to samo od Was, mieszczańskie libki, słyszały osoby blokujące dzikie eksmisje, że jak tak można? (Źródło)

Lewica albo pójdzie po libków, albo nie będzie jej wcale.

[…] Możliwym sojusznikiem Lewicy jest libek. Można go zdobyć tylko pokazując, że jest się lepszym antyPISem, bo tylko to libka na ten moment jara. Tak właśnie zrobił Hołownia. I dlatego ma 13% zbudowane od zera. (Źródło)