Jeszcze o kasie, mamonie, sałacie…
Ostatnim razem pisaliśmy o najnowszym określeniu pieniądza, czyli wyrazie ziko oraz o jego stosunkowo nowych odpowiednikach, takich jak zet(a) i zyl. W polszczyźnie występuje jednak znacznie więcej podobnych wyrazów, chociaż nie są one zwykle ani tak zabawne, ani tak młode.
Sam pieniądz odziedziczyliśmy z języka prasłowiańskiego, a słowniki etymologiczne wskazują na związek pieniądza z niemieckim (precyzyjniej: staro-wysoko-niemieckim) słowem Pfenning, oznaczającym jednostkę płatniczą używaną w krajach germańskich. Zresztą w polszczyźnie w polu tematycznym pieniądza znajduje się sporo dobrze osadzonych wyrazów o niemieckiej proweniencji (np. cło, lichwa, weksel, czynsz, koszt, rachunek). Jak widać: Polak, Niemiec dwa bratanki…
Kiedyś płacono w naturze: towarami, które były cenne, na przykład bydłem. Dlatego w wielu językach wyrazy pieniądz i bydło są ze sobą powiązane (por. łacińskie pecunia oraz pecus). W dawnej Polsce towarem cennym był len. Płacono więc w płatach lnianych, a rzeczownik płat stał się podstawą dzisiejszego czasownika płać-(ić).
Ciekawe jest również pochodzenie wyrazu moneta. Rzymska mennica znajdowała się w świątyni Junony, noszącej przydomek Moneta (prawdopodobnie pochodzący od nazwy starożytnego rodu etruskiego, być może wyraz miał także związek z łacińskim monere –‘ostrzegać’). Tam bito kruszcowe krążki wykorzystywane do płacenia. Od przydomka patronki miejsca, w którym powstawały, nazwano je monetami.
Dostojną – biblijną – proweniencję ma rzeczownik mamona, pochodzący z języka aramejskiego. W Ewangelii św. Łukasza Chrystus mówi o dwóch panach, którym nie można służyć jednocześnie: Bogu i mamonie. Mamona staje się więc symbolem czegoś złego, swoistą maską szatana – niegodziwa mamona. Chociaż (paradoksalnie) wyraz zawiera ten sam rdzeń, który jest w dzisiejszym wyrazie amen i w aramejskich czasownikach ufać oraz wierzyć. We współczesnej polszczyźnie ten poważny wyraz jest jednak używany przede wszystkim żartobliwie: Ale sypnął mamoną!.
Jednak takich półironicznych, potocznych określeń pieniędzy spotkamy w polszczyźnie znacznie więcej. Pochodząca z francuskiego forsa (fr. force) być może pokazuje pieniądz jako coś, co daje siłę lub ogólniej – z siłą się wiąże. Szmal pochodzi zaś od wyrazu smalec (w niektórych dialektach: szmal-ec). A zatem pieniądz to najprawdopodobniej coś tłustego, co pozwala żyć (na) bogato. Polska kasa to niemiecka Kasse – nazwa obiektu (miejsca czy pojemnika) przeszła na nazwę środka, który się w nim przechowuje. Od rzeczownika kasa powstał jeszcze potoczny, chyba delikatniejszy i wyrażający większy dystans, wyraz z przyrostkiem: kas-ka.
Pieniądz to także coś najbardziej oczywistego na świecie – zwykłe warzywo: sałata, kapusta, kapucha – czy po prostu siano. Pokazuje to, że pieniądze mogą być także czymś zwyczajnym, może nawet nieważnym. Prawdopodobnie te warzywne metafory wiążą się z kolorem jednej z walut cieszących się największym poważaniem na świecie i kojarzącej się z bezpieczeństwem oraz stabilnością – dolarem, czyli zielonym.
Pieniądze to także coś gorącego – hajs (niem. heiss). Coś, co przynosi ciepło, które nas ogrzewa, ale także coś, czymś łatwo można się sparzyć.
Pieniądz, jak widać, ma wiele twarzy. Jak poznać je wszystkie?
Życzymy Wam zatem wiele sałaty… bo zdrowa i zawiera błonnik. Sianka… bo ekologiczne, a też i idą święta. A, i jeszcze idą święta, więc niech kapusty też Wam nie zabraknie… No i hajsu… by Wam było cieplutko na serduszku.
A także środków finansowych. I żeby inflacja ich nie zeżarła.
Kolejne teksty wszakże – o jedzeniu.
Jarosław Łachnik