Głodny? Zapraszamy…
Po świętach pozostają miłe wspomnienia, a czasem też trochę gryzie sumienie... Święta nierozerwalnie wiążą się bowiem z jedzeniem, niekiedy nazbyt obfitym. Warto więc przejść na dietę pudełkową bądź zastanowić się nad zmianą trybu życia, by być bardziej fit. Może chociaż fleksitarianizm albo ichtwegetarianizm, jeśli dieta wegańska i weganizacja potraw nie dla was (czyli jeśli jesteście mięsarianami). Byleby nie popaść w ortoreksję…
No właśnie. Najnowsze słownictwo polskie obfituje w rozmaite nazwy związane z jedzeniem. Wiele nowych słów pochodzących z tego pola tematycznego to oczywiście nazwy potraw. Zwróćmy jednak uwagę, że jest wśród nich coraz więcej wyrazów reprezentujących kuchnie egzotyczne: chińską (np. laksa ‘orientalna zupa z makaronem przygotowywana z mleczka kokosowego i czerwonego curry’), arabską (np. tahini ‘pasta z ziaren sezamu’, hummus), tajską (np. tom yum ‘orientalna ostro-kwaśna zupa z grzybami, krewetkami i trawą cytrynową’), południowoamerykańską (quesadilla ‘tortilla z masy kukurydzianej z roztopionym serem’), hinduską (pakora ‘potrawa z warzyw i grzybów panierowanych w mące z ciecierzycy i smażonych na głębokim oleju’, samosa ‘mały pieróg hinduski nadziewany warzywami lub serem, smażony na głębokim oleju’) czy koreańską (kimczi ‘sałatka, której głównym składnikiem jest sfermentowana lub kiszona kapusta’). Uderza duża liczba nowych słów związanych z kuchnią japońską (nori ‘suszone algi używane zwłaszcza do zawijania ruloników sushi’, ramen ‘japoński bulion z makaronem i dodatkami’, onigiri ‘rodzaj japońskiej przekąski przygotowywanej na bazie ryżu uformowanego w trójkąt lub owal’, miso-shiru ‘japońska zupa przygotowywana z pasty miso’, wagyu ‘rodzaj bardzo pożywnej i jednocześnie drogiej wołowiny pozyskiwanej z krów hodowanych pierwotnie w Japonii’, gomashio ‘japońska sól sezamowa’, wasabi ‘chrzan japoński, bardzo ostra przyprawa o jasnozielonej barwie’).
Są to zwykle zapożyczenia leksykalne (czyli przejęte z formą i znaczeniem) z języków egzotycznych, często tzw. ksenizmy (słowa z języków bardzo odległych pochodzeniem i strukturą od języka polskiego, często opisujące realia kultur zupełnie innych niż polska). Wiele z nich to wyrazy – cytaty (czyli słowa całkowicie nieprzyswojone; np. rzeczownik wasabi nie odmienia się, nie tworzy nowych słów i jest wymawiany w sposób podobny do jego wymowy japońskiej: [ṷasab’i]). Jednak spora liczba tych słów została już przyswojona, co najmniej częściowo, np. zmieniła się ich wymowa czy akcent, jak w przypadku nazwy croisant (wymawianej coraz częściej w sposób zbliżony do pisowni). Inne się odmieniają, ponieważ umożliwia to ich zakończenie, np. laksa, tapenada (‘pasta z oliwy, kaparów, anchois i oliwek’), tadżin (‘potrawa z duszonych w specjalnym naczyniu ryb lub mięsa z dodatkiem orientalnych przypraw, a także owoców i warzyw’).
Oczywiście prawdopodobnie było tak, że te słowa funkcjonowały w polszczyźnie od dawna, ale były używane przez specjalistów zajmujących się kuchnią lub kulturą danego kraju. Teraz pojawiają się natomiast w tekstach ogólnie dostępnych, a użytkownicy polszczyzny stykają się z nimi, chociażby chodząc do restauracji specjalizujących się w przygotowywaniu potraw określonego typu (np. sushi-bary) lub podróżując po świecie. Jesteśmy bardziej otwarci na nowe smaki oraz doświadczenia kulinarne, a dzięki temu poznajemy też nowe potrawy, których nazwy rozprzestrzeniają się w naszym języku.
Oczywiście, kuchnie popularne nieco wcześniej (np. kuchnia włoska, francuska czy hiszpańska) są również obecne w najnowszej leksyce. W ciągu ostatnich dwudziestu – trzydziestu lat pojawiły się w polszczyźnie ogólnej takie słowa jak pannacotta (‘włoski deser przyrządzany ze śmietany, żelatyny i cukru’), ciabatta (‘rodzaj włoskiej prostokątnej dużej bułki wypiekanej z mąki pszennej i drożdży’), frittata (‘włoska potrawa przyrządzana z ubitych jajek smażonych z dodatkiem mięsa, warzyw i sera’), wspomniana wyżej tapenada, a nawet eggnog (brytyjski odpowiednik polskiego ajerkoniaku) donut (‘pączek z dziurką w środku’) czy nuggets(y). Można więc powiedzieć, że nadal pole NAZWY POTRAW jest zasilane przez języki tradycyjnie są kojarzone z tą sferą życia.
Co więcej, pojawiają się słowa polskie nazywające nowe potrawy. Często te wyrazy mają charakter potoczny czy żartobliwy – jak chociażby znane wszystkim zapieksa oraz kebs, utworzony od zapożyczonego kebab, ale już na gruncie polszczyzny. Niekiedy również tworzymy w obrębie naszego języka neutralne nazwy potraw, por. kaszotto, pęczotto czy gryczotto.
Podobnie rzecz się ma z nazwami napojów. Wśród najnowszych słów znajdziemy turecki ajran ‘napój na bazie jogurtu i wody z dodatkiem przypraw’ (i utworzony od niego polski czasownik ajranować), orientalnie brzmiące mango lassi (‘tradycyjny napój indyjski przyrządzany ze schłodzonego jogurtu, wody i miąższu owoców mango’) oraz habushu (‘tradycyjny japoński napój alkoholowy z dodatkiem skóry węża habu’), chyba dosyć już oswojone appletini i flat white, a także – całkiem swojskie alko, herba, kapuczina oraz kawulec.
Co ciekawe, wyrazy z pola znaczeniowego JEDZENIE stanowią jedną z największych grup w obrębie najbardziej podstawowego słownictwa w polszczyźnie. Dotyczy to również słownictwa najnowszego. Wśród neologizmów, które weszły do polszczyzny po roku 2000, udało nam się znaleźć około 300 takich jednostek. Dzieje się tak dlatego, że potrzeba zaspokajania głodu jest jedną z najbardziej podstawowych potrzeb człowieka. Jedzenie (potrawy, napoje, naczynia, zwyczaje z nim związane) stanowi również bardzo ważny aspekt każdej kultury, co zawsze znajduje odzwierciedlenie w języku.
Jarosław Łachnik