25 ziko, czyli o tym, że pieniądze to nie wszystko
Pienądze, bilon, monety czy papierek – kiedy to było? Kaska, sałata, kapucha – to też już przeszłość. Teraz rządzi ziko. Masz parę ziko, jesteś ktoś na dzielni. Pożyczysz ze 25 ziko?
Tak to zwykle jest – jeśli jakiś element rzeczywistości jest dla nas ważny (a pieniądze niewątpliwie takie są) – to w języku potocznym, który kocha ciągi synonimiczne, używamy wielu słów (czasami różniących się nacechowaniem stylistycznym, oceną zjawiska czy drugorzędnymi cechami znaczeniowymi), żeby nazwać ten element.
Gdybyśmy definiowali ziko, to musielibyśmy powiedzieć, że jest to potoczna, młodzieżowa nazwa złotówki: jeden ziko to jeden złoty, tak jak jeden zet. Jednak podczas gdy wspomniany zet przyjmuje końcówki fleksyjne (chociaż nie są to końcówki regularnej liczby mnogiej – stosuje się raczej formę, która wygląda jak dopełniacz liczby pojedynczej tam, gdzie spodziewalibyśmy się mianownika albo częściej dopełniacza liczby mnogiej): dwa banknoty, pięć, osiem banknotów, ale dwa zeta (raczej niż dwa zety, chociaż chyba dwa zyle częściej niż dwa zyla) i pięć, osiem zeta (raczej nie: pięć, osiem zetów). Ziko jest jeszcze bardziej współczesne. Idąc za modą, nie odmienia się wcale, a raczej ma formę ziko we wszystkich możliwych kontekstach. Ziko może zostać ucięte do jeszcze bardziej wyluzowanego zi (Masz może z pięć zi pożyczyć?), ale nie jest to forma używana często.
Rzeczownik ziko to ciekawy przykład neologizmu używanego przez młodzież szkolną (chyba najnowszego w polszczyźnie słowa określającego pieniądz(e)), który pojawia się przede wszystkim w języku mówionym. Nie tak łatwo odnaleźć go nawet w internecie, choć tam podobno jest wszystko. To zrozumiałe: używamy tego słowa na przykład wówczas, gdy akurat brakuje nam trochę na jakiś codzienny zakup (drożdżówkę czy kawę) i pytamy (znajomych, przyjaciół, bliskich), czy ktoś by nam nie pożyczył paru ziko. A więc raczej rzeczywiście mówimy ziko niż ziko piszemy. Zwykle też formy ziko używa się w połączeniu z liczebnikiem oznaczającym niewielką sumę pieniędzy (5 –10 –25 – 50 ziko). Raczej nie powiemy on ma dużo ziko, połączenie 500 tysięcy ziko wydaje się już śmieszne.
Językoznawcę zastanawia, skąd się wzięło to słowo w polszczyźnie. Najprawdopodobniej stanowi ono przeróbkę litery z (jak złotówka), idącą jeszcze dalej niż wskazany wyżej zet, który był po prostu nazwą tej litery. Literka z [zet] została połączona (po mądremu: skontaminowana) z częścią słowa friko (czy wyrażenia za friko) – może dlatego, że ziko odnosi się do kwot bardzo niewielkich. Czy są tu też jeszcze jakieś inne wpływy (obce?), nie umiem na razie odpowiedzieć. Natomiast niewątpliwie w szeregu słów pieniężnych – grosz, waluta, zaskórniaki, pieniąchy, hajs, koks, szmal, forsa itd. – obecność zaznacza całkiem dziarsko nowy przedstawiciel bardzo młodego pokolenia. O jego starszych kolegach następnym razem…
Jarosław Łachnik