Jacy jesteśmy? (część pierwsza)
Skoro nowe słownictwo opisuje nowoczesny świat, to opisuje także funkcjonującego w tym świecie człowieka – wygląd, zachowanie, potrzeby, problemy… A zatem po trosze odpowiada na pytanie: jacy jesteśmy?
Dużo nowych słów charakteryzuje człowieka ze względu na to, jak ten człowiek się zachowuje: badziewiarz i cebulak chyba nas głównie drażnią. Kozak w necie wymądrza się, umiałby wszystko załatwić: jak najbardziej właściwie i w odpowiedni sposób, ale tylko… teoretycznie, bo gdy przyjdzie co do czego, wiadomo… pizda w świecie (sorry, to tylko cytat).
Wiele jest słów, które charakteryzują człowieka w powiązaniu z pewnymi cechami zachowania i/lub wyglądu. Leming nie tylko chce osiągnąć co najmniej tyle, ile osiągnęły inne lemingi, lecz także jest zwykle młody i dobrze wykształcony. Jednak liczą się dla niego przede wszystkim wartości materialne. No i robi to, co wszyscy… Grażyna i blachara zachowują się – jakby to powiedzieć – co najmniej przypałowo, do tego raczej przypałowo wyglądają. Ezograżyna dodatkowo wierzy we wróżki i uzdrawiającą moc kryształów… Alvaro uwodzi biedne kobiety (także dzięki temu, że jest przystojny, więc one w sumie nie są zbyt – można by rzec – wysublimowane). Ofiara mody (fashion victim) ślepo podąża za trendami i dlatego – paradoksalnie – wygląda nie najlepiej, zwraca na siebie uwagę, ale nie tak, jak by chciała: śmieszy bowiem innych.
Niekiedy taka charakterystyka człowieka wiąże się z jakąś (wąską) dziedziną – bliską danemu człowiekowi, co nierzadko irytuje jego pobratymców. Wszyscy znamy ortofaszystów czy też grammar nazi, którzy w dyskusjach na forach lubią wskazywać błędy (nie żeby sami ich nie popełniali!, ale najbardziej denerwują ich właśnie te, które robią inni). Z kolei ekowojownik będzie nazbyt chyba – w opinii mówiących – przejmował się losami planety, klimatem i wynikającą z tego zagładą ludzkości. Zresztą zwolennicy ekopoetyki może wcale ekowojownikiem by go nie nazwali.
A co z wiekiem? Dziaders nie jest w stanie zrozumieć młodych i nie nadąża za rozwijającym się światem. Idzie w drugą stronę pod rękę z dziadkersem (czy to aby nie ageizm?). No, ale jeśli chce nadążyć? Co za dzieciorosły kidult! Czy naprawdę chciałby zostać jednym z tych płatków śniegu? Nietrwałą tudzież śnieżynką? – powiedziałby może zwolennik adultyzmu, czyli adultysta.
Swoją drogą – uderzające, że wiele tych słów wskazuje na swoistą irytację, którą budzą nazwane przez nie osoby w innych ludziach. Jakże często uważamy, że ktoś jest za bardzo jakiś, robi coś za bardzo jakoś, za bardzo na coś zwraca uwagę! Wydaje się, że nowe słownictwo potwierdza starą prawdę – łatwo przychodzi nam negatywne ocenianie ludzi ze względu na ich wygląd i intelekt, dodajmy jeszcze – zachowanie, wiek, charakter… wszystko?...
Zadanie domowe w duchu pokuty: przemyślmy to wspólnie, czy też (bezpieczniej) w samotności…
Jarosław Łachnik